sobota, 20 września 2014

"Ratowałam od zagłady"

Jak powinno wyglądać życie 17-letniej dziewczyny? No właśnie ... powinno być beztroskie, kiedyś miałam ten wiek, teraz mam córkę prawie w tym wieku ...

Przeczytałam wspomnienia wojenne Irene Gut Opdyke "Ratowałam od zagłady" opracowane przez Jennifer Armstrong. Gdy wybuchła II wojna światowa Irena Gótówna miała 17 lat, mieszkała z rodzicami i siostrami w Radomiu, chodziła do szkoły, chciała być pielęgniarką. Jak większość nastolatek nie interesowała się polityką. Wojna ją zaskoczyła gdy szła ulicą do szkoły. W ciągu dwóch najbliższych lat przeżyła piekło! Została brutalnie pobita, zgwałcona i porzucona w jakimś polu przez grupę żołnierzy Armii Czerwonej. W szpitalu polowym, gdzie przywrócono ją do zdrowia była zmuszona do ciężkiej pracy, uciekła. Złapana przez rosyjski patrol, zostaje posądzona o szpiegostwo, jest przesłuchiwana i głodzona. Kiedy udaje jej się wyrwać, wraca w rodzinne strony. Na krótko spotyka się z rodziną. Zostaje zatrzymana przez Niemców w łapance i trafia do fabryki amunicji. Dzięki temu, że miała niemiecko brzmiące nazwisko i znała język trafia do willi zamieszkałej przez Niemców, jako pomoc domowa. Za murami willi znajduje się żydowskie getto. Pewnego dnia zobaczyła jak SS-man podrzuca niemowlę i strzela do niego w powietrzu - ten obraz pozostanie w pamięci Ireny do końca jej życia. Przez okno codziennie widzi dramat tych ludzi. Nie zastanawia się "czy powinna ich ratować?" - zadaje sobie pytanie "jak to zrobić?" Irenie udało się ocalić 12 obcych jej ludzi, ukryła ich najpierw w pralni, potem część przewiozła do lasu, a część osób umieściła w domu, w piwnicy majora Rugmera - oficera SS, jaką cenę za to zapłaciła? - przeczytacie sami.
Pod koniec wojny trafiła do partyzantki, zakochała się ... stop ! Czytajcie, aby poznać dalsze losy Ireny, żeby poczuć emocje bohaterki, poczuć czas w którym przyszło jej żyć.
Pani Irena została odznaczona medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Polskę po raz pierwszy odwiedziła w 1984r., po wojnie musiała uciekać, za przynależność do partyzantki. Była wrogiem, groziło jej więzienie, przyjaciele pomogli jej w ucieczce. Wreszcie, po tylu latach spotkała się z kochanymi siostrami. 

Odłożyłam książkę i zastanowiłam się czy będąc w położeniu bohaterki robiłabym podobnie? Co to właściwie znaczy ocalić kogoś?
To ŚWIADOMA ODPOWIEDZIALNOŚĆ za życie drugiej osoby, to nie tylko kogoś ukryć, ale karmić, wyrzucać śmieci i odchody, dbać o higienę, dodać otuchy, odziać w chłodzie, leczyć w chorobie  ...  i robić to wszystko tak dyskretnie, aby nie było najmniejszego śladu istnienia tej osoby ...  Ta młoda, odważna dziewczyna ocaliła 12 istnień!
I odpowiadam sobie: NIE WIEM jak bym postąpiła, boję się odpowiedzi. 

Dobrze, że dane jest nam żyć w innym czasie.

Brak komentarzy :