środa, 23 lipca 2014

Londyn

Marzec 2008
LONDYN - trzecie największe miasto Europy, po Moskwie i Stambule. Pogoda jak widać - angielska. Zwiedzanie miasta mieliśmy wcześniej zaplanowane, więc niezależnie od tego co za oknem się działo, zaraz po śniadaniu wybraliśmy się na kilku godzinną wycieczkę.
Na pierwszym planie zielony most Westminster Bridge,  Łączy dzielnice Lambeth i Westminster. Za mostem i wodami Tamizy Pałac Westministerski, siedziba parlamentu brytyjskiego z widocznymi trzema wieżami: wieża po lewej to Victoria Tower, centralna wieża zwieńczona iglicą i Big Ben najsłynniejsza wieża zegarowa.
Big Ben z bliższej perspektywy.
Wejście do londyńskiego metra.
 
Spacerem przez St James’s Park (park świętego Jakuba) doszliśmy do Pałacu Buckingham. Tyle wiewiórek ile zobaczyłam w parku, nie widziałam nigdzie indziej i jakie oswojone, dla dziewczynek to była spora atrakcja, jadły im z rąk.
Szkoda że u nas takich nie ma :)

Zeszliśmy z mostu Hungerford. Znajdujemy się na południowym brzegu Tamizy, w dzielnicy Lambeth, na promenadzie przy której jest  London Eye - Londyńskie Oko, nazywane również Millennium Wheel - Koło Milenijne. Jest to koło obserwacyjne, obraca się bardzo powoli. Na mnie największe wrażenie zrobiły piękne latarnie i ... mimy.



London Eye
Pomimo deszczowej pogody mimów było wielu.
"Angielska policjantka", ten mim rozbawił nas do łez, a jaki sprytny, tu coś pomamrotał a tam rękaw związał.
Tamiza.
Piccadilly Circus, słynny plac w centrum miasta, skrzyżowanie głównych ulic w samym sercu teatralnego i rozrywkowego rewiru West End w Londynie. Miejsce znane na całym świecie głównie dzięki reklamom świetlnym takich firm jak np. Coca-cola, Samsung czy McDonald's.
Restauracja Sherlock'a Holmes'a, klimatyczne miejsce ..
Na pamiątkę kupiłam widokówki, breloczki do kluczy i skarbonki czerwone: budki telefoniczne i skrzynki na listy.
Restauracja Planet Hollywood. To jedna z wielu knajp ze słynnej sieci restauracji założonych przez: Arnolda Schwarzeneggera, Bruce’a Willisa oraz Sylvestra Stallone oraz Demi Moore.

Brak komentarzy :