sobota, 25 sierpnia 2018

Spinalonga, bilet w jedną stronę ...

 Zbliżamy się do miasteczka Elounda, skąd statkiem dopłyniemy do wyspy Spinalonga, zwanej też wyspą trędowatych.
Statki z Eloundy, Plaki i Agios Nikolaos rocznie transportują na wyspę ponad 30 tysięcy turystów.
Spinalonga - mała wyspa na morzu Egejskim. Ze względu na swoje położenie wyspa Spinalonga była świetnym punktem do obronny zatoki przed ewentualnym atakiem nieprzyjaciół. Na miejscu starego akropolu w 1579r. Wenecjanie zbudowali dużą fortecę. W 1715 r. wyspę podstępem zdobywają Turcy. Następuje jej dynamiczny rozwój, znakomicie kwitnie handel. Kiedy Kreta odzyskuje niepodległość Turcy nie zamierzają oddać wyspy. Kreteńczycy chcąc odzyskać własność w 1903 roku zsyłają na wyspę chorych na trąd. Wówczas bano się trądu. Trędowaci byli wykluczeni ze społeczeństwa, a ich rodziny często szykanowane. Chorzy chodzili z grzechotką u nogi, aby każdy kto ją słyszał omijał ich z daleka. Często ukrywali się w górskich jaskiniach. Traktowano tę chorobę jak karę od boga. Uciekający w popłochu tureccy imigranci zabierają ze sobą wszystko co zdołali nagromadzić.
W latach 1903 - 1957 miejscem ich zsyłki stała się Spinalonga.
Trąd miał dwie postacie:
lepromatyczną - bardziej zaraźliwą, objawiająca się wystąpieniem na ciele guzowatych krost, odbarwień, grudek, uszkodzeniu ulegają też głębsze tkanki.
tuberkulinową - mniej zaraźliwa, ale bardziej dokuczliwa, następuje uszkodzenie nerwów, czucia co sprzyjało powstawaniem urazów. Zanik mięśni i deformacje kostno - stawowe powodowały że ci chorzy potrzebowali nieustannej pomocy innych.
Na wyspie z początku nie było lekarza. Z czasem zaczął się pojawiać 3 x w tygodniu, mówiono o nim "wysłannik od boga - dotyka nas, opatruje rany i nic mu nie jest". Pierwszy prymitywny szpital powstał w 1937r. W latach 40-tych testowano tam lek na trąd. Dzięki chorym pochodzącym z zamożnych rodzin na wyspie pojawił się prąd, który był solą w oku sąsiadów. Okolica nie miała elektryczności, ten przywilej miały tylko wielkie miasta, a widząc oświetloną wyspę sądzono że kolonia trędowatych żyje w dostatku. Historia 5-letniego chłopca pokazuje jak ogromna była niewiedza ludzi na temat tego jak żyją trędowaci na Spinalądze. Matka myśląc, że zapewni synowi lepsze życie przekupiła lekarza, by ten stwierdził u chłopca trąd, skazując go tym samym na zesłanie na wyspę.

A co mógł czuć chory przekraczając bramę Spinalongi? Dostał bilet w jedną stronę. Wyrok: dożywotnia separacja i czekanie na śmierć. Czuł strach, smutek, ból, odrzucenie, samotność, niepokój o bliskich których opuścił. Nie mógł zaakceptować swojej choroby, dla niektórych ucieczką było samobójstwo ...
A jednak pomimo tej bezlitosnej rzeczywistości chorzy starali się stworzyć namiastkę normalnego życia. W całym swym nieszczęściu jedyne co było pozytywne to to, że tu wszyscy dzielili ten sam los, nikt nikogo nie omijał z daleka. Powstawały sklepy, piekarnia, teatr, wydawana była nawet gazetka. Sadzili oliwki, uprawiali swoje małe ogródki, hodowali pojedyncze sztuki kóz. Za niewielkie pieniądze od rządu mogli coś kupić od przypływających handlarzy. Były śluby i narodziny dzieci. Ten czas nie był jednak radosny. Noworodka odbierano rodzicom i zabierano na ląd na obserwację. Jeżeli nie wykryto objawów choroby dziecko nie wracało.
Brama łączącą wyspę z łodziami które przybijały do jej brzegu.
 

 

 

Budowa twierdzy trwała 70 lat. Fortyfikacja miała 35 dział do obrony.
Na wyspie były dwie kaplice (kościoły). Ta, to kaplica św. Jerzego, zwana też kaplicą łez. Odbywały się tu głownie pogrzeby. Z drugiej strony wyspy była kaplica radosna św. Pantelejmona - patrona wszystkich chorych. Tam odbywały się śluby, chrzty, i inne uroczystości.
W czasie II wojny światowej nazistowski lekarz zakazał kontaktowania się z osobami z wyspy. Bez pieniędzy otrzymywanych od rządu i bez wymiany towarów, pozostawieni sami sobie trędowaci umierali z głodu.  Każdy kto w jakikolwiek sposób chciał podpłynąć do wyspy był rozstrzelany. Wyspa była jedynym miejscem do której naziści nie weszli.
Trwające prace nad lekiem kończą się sukcesem. Chorzy przyjmujący leki nie stanowią już zagrożenia, dalsze leczenie mogą kontynuować w szpitalach w Atenach czy Salonikach. Rzad Grecji wydaje decyzję o likwidacji koloni. Nie każdy z radością opuszcza wyspę w obawie przed nieznanym. Ostatni trędowaci opuszczają Spinalongę w 1957 roku.
Obiecałam sobie, że po powrocie do domu przeczytam książkę Victorii Hislop "Wyspa".

Brak komentarzy :