piątek, 19 grudnia 2014

Kolędowanie

Pójdźmy wszyscy do stajenki kolędować małemu Jezuskowi 

Cicho, cicho pastuszkowie

                      Może zaśpiewamy razem ?
Cicho, cicho pastuszkowie
Bo dziecina święta śpi
Cicho, cicho bo dziecina
Świat szczęśliwych ludzi śni
Utrudzona matuś jego
Nad syneczka czuwa snem
Obok Marii Józef Święty
Utrudzony długim dniem
Cicho, cicho pastuszkowie
Na paluszkach wejdźcie tu
Na skrzypeczkach, na fujarce
Cicho grajcie mu do snu
Długa droga przed Jezuskiem
Niech się wyśpi choć w tę noc
Już tu idą trzej królowie
Już tu idzie złego moc
Nad stajenką gwiazda świeci
Do stajenki wchodzi chłód
A w stajence aniołowie
A w  stajence stał się cud
Cicho, cicho pastuszkowie
Niech dziecina święta śpi
Musi nabrać sił na drogę
Musi nabrać dużo sił.
To nie spada gwiazdka z nieba
Tylko Marii gorzka łza
Cicho grajcie Jezuskowi
Niech spokojną noc tę ma
Cicho, cicho pastuszkowie
Bo dziecina święta śpi
Cicho, cicho bo dziecina
Świat szczęśliwych ludzi śni
Cicho, cicho bo dziecina
Świat szczęśliwych ludzi śni

Muzyka:Włodziemirz Nahorny, Słowa: Bogdan Loebel, Utwór z płyty "Z wysokiego nieba" zakupionej na 

A tu, niżej Sylwia gdy miała ok. 10 lat.

 

czwartek, 20 listopada 2014

Siostry

" Bo mieć dzieci ... 
... to największa przygoda "

Różnica 11 lat i 8 miesięcy. Każda z innego pokolenia, dwie jedynaczki.  Ktoś kiedyś zapytał "Czemu aż tyle, 11 lat różnycy?! Wpadka? Czy są ze sobą związane?" Są związane, w końcu jesteśmy rodziną i nie wpadka, ale wyczekane, wymodlone ... 💖💗

niedziela, 9 listopada 2014

Jesień w obiektywie


 W przedszkolu Nikuśki ogłoszono konkurs fotograficzny "spacer jesienny w obiektywie", więc podjęłyśmy wyzwanie. Wcale nie było łatwo, moja osobista modelka niestrudzenie uczy mnie cierpliwości. Przed obiektywem robi dziwne miny. Jak mówię "dwa kroki do tyłu - to biegnie 4 metry dalej, mówię:
- kochanie spójrz na mnie na chwilkę
to spojrzy i w sekundzie jest już przy mnie
- pokaż, pokaż mamusiu jak wyszło?
oczywiście nic nie wyszło ... i bądź tu kreatywna ! Spróbujemy jeszcze jak będzie ładna pogoda, bo konkurs dopiero się rozpoczął. Ważne, że spędziłyśmy razem ten czas, w oderwaniu od telewizora, fajnie się bawiłyśmy, robiłyśmy liściowe bukiety, karmiłyśmy kaczusie na stawie, rozmawiałyśmy o tym jak jesień wszytko zmienia, znalazłyśmy nawet kilka kasztanów ... fajnie było !

Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności 
w obliczu ulotnej rzeczywistości.
Autor: Henri Cartier-Bresson


wtorek, 14 października 2014

sobota, 27 września 2014

Plac zabaw

Miał być spacerek lipową aleją. Ale jak się idzie gdzieś z najmłodszą córką to niemal zawsze miejscem docelowym jest plac zabaw, bo inaczej jej zdaniem jest "nudno". Ostatnio byliśmy z małą na weselu. Na moje pytanie "Jak Ci się podobało?" Córka odpowiedziała: "Wcale nie było fajnie, bo nie było placu zabaw".

szybkie pozowanie ... i na plac zabaw - najbardziej pożądane miejsce mojego dziecka. I po co ja się "tłukę" tyle kilometrów np nad jakieś morze? Bo gdy byłyśmy nad morzem, czy w ZOO to największą atrakcją był oczywiście plac zabaw.





sobota, 20 września 2014

"Ratowałam od zagłady"

Jak powinno wyglądać życie 17-letniej dziewczyny? No właśnie ... powinno być beztroskie, kiedyś miałam ten wiek, teraz mam córkę prawie w tym wieku ...

Przeczytałam wspomnienia wojenne Irene Gut Opdyke "Ratowałam od zagłady" opracowane przez Jennifer Armstrong. Gdy wybuchła II wojna światowa Irena Gótówna miała 17 lat, mieszkała z rodzicami i siostrami w Radomiu, chodziła do szkoły, chciała być pielęgniarką. Jak większość nastolatek nie interesowała się polityką. Wojna ją zaskoczyła gdy szła ulicą do szkoły. W ciągu dwóch najbliższych lat przeżyła piekło! Została brutalnie pobita, zgwałcona i porzucona w jakimś polu przez grupę żołnierzy Armii Czerwonej. W szpitalu polowym, gdzie przywrócono ją do zdrowia była zmuszona do ciężkiej pracy, uciekła. Złapana przez rosyjski patrol, zostaje posądzona o szpiegostwo, jest przesłuchiwana i głodzona. Kiedy udaje jej się wyrwać, wraca w rodzinne strony. Na krótko spotyka się z rodziną. Zostaje zatrzymana przez Niemców w łapance i trafia do fabryki amunicji. Dzięki temu, że miała niemiecko brzmiące nazwisko i znała język trafia do willi zamieszkałej przez Niemców, jako pomoc domowa. Za murami willi znajduje się żydowskie getto. Pewnego dnia zobaczyła jak SS-man podrzuca niemowlę i strzela do niego w powietrzu - ten obraz pozostanie w pamięci Ireny do końca jej życia. Przez okno codziennie widzi dramat tych ludzi. Nie zastanawia się "czy powinna ich ratować?" - zadaje sobie pytanie "jak to zrobić?" Irenie udało się ocalić 12 obcych jej ludzi, ukryła ich najpierw w pralni, potem część przewiozła do lasu, a część osób umieściła w domu, w piwnicy majora Rugmera - oficera SS, jaką cenę za to zapłaciła? - przeczytacie sami.
Pod koniec wojny trafiła do partyzantki, zakochała się ... stop ! Czytajcie, aby poznać dalsze losy Ireny, żeby poczuć emocje bohaterki, poczuć czas w którym przyszło jej żyć.
Pani Irena została odznaczona medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Polskę po raz pierwszy odwiedziła w 1984r., po wojnie musiała uciekać, za przynależność do partyzantki. Była wrogiem, groziło jej więzienie, przyjaciele pomogli jej w ucieczce. Wreszcie, po tylu latach spotkała się z kochanymi siostrami. 

Odłożyłam książkę i zastanowiłam się czy będąc w położeniu bohaterki robiłabym podobnie? Co to właściwie znaczy ocalić kogoś?
To ŚWIADOMA ODPOWIEDZIALNOŚĆ za życie drugiej osoby, to nie tylko kogoś ukryć, ale karmić, wyrzucać śmieci i odchody, dbać o higienę, dodać otuchy, odziać w chłodzie, leczyć w chorobie  ...  i robić to wszystko tak dyskretnie, aby nie było najmniejszego śladu istnienia tej osoby ...  Ta młoda, odważna dziewczyna ocaliła 12 istnień!
I odpowiadam sobie: NIE WIEM jak bym postąpiła, boję się odpowiedzi. 

Dobrze, że dane jest nam żyć w innym czasie.

wtorek, 9 września 2014

Nasza okolica

Jest niedziela, jedyna stacja paliw w okolicy zamknięta z powodu wymiany zbiorników, a miałam już ułożony plan na wycieczkę po Jurze. Szkoda, że w sobotę nie zatankowałam, no cóż: "kto nie ma  w głowie ten ma w nogach" - zostaje nam dreptanie po naszej okolicy, w końcu to też Jura.

Trasa spacerowo - rowerowa o długości 7,7 km Żarki - Mirów. Po drodze trzy miejsca wypoczynkowe ze stolikami i zadaszeniem. Z córcią zawróciłyśmy przed drugim punktem postojowym - to i tak bardzo dużo jak na małą.  Po drodze weszłyśmy na Wzgórze Parchowotka z niemiecką linią umocnień, kilka zdjęć z tego miejsca:

Na wzgórzu są pozostałości niemieckiej linii umocnień B-1: rów przeciwczołgowy, liczne okopy i tzw. gniazda oporu - do dzisiaj zachowały się 3 schrony bojowe (bunkry). Są też ślady okopów oraz głębokie wykopy pewnie pod kolejne schrony. Na zdjęciu poniżej schron Regelbau 668, jeden z bardziej okazałych jakie Niemcy tutaj zbudowali. Patrząc na niego, stwierdziłam, że chyba nie lubię takich rzeczy oglądać ... zaraz mam "gęsią skórkę".

Jeszcze plac zabaw odwiedzimy i możemy do domku wracać ... to tyle z niedzielnej wycieczki.

wtorek, 26 sierpnia 2014

Bielsko - Biała w półtorej godziny

W niedzielne popołudnie wybraliśmy się do Bielska B. na koncert Śląskiej Orkiestry Młodzieżowej, w której gra córka. W planach mieliśmy zamiar spędzić nieco więcej czasu, pochodzić trochę po mieście, ale ze względu na deszczową pogodę wyjechaliśmy z domu później. Na miejscu okazało się, że jest całkiem fajnie, chłodno ale słonecznie.
Miasto położone jest na Pogórzu Śląskim, u podnóży Beskidów. Jest to obszar o bardzo urozmaiconej rzeźbie terenu, będąc w okolicach Rynku widzieliśmy wypiętrzone pobliskie wzgórza. 
Początkowo były to dwie miejscowości: Bielsko i Biała, proces „zrastania” obu miast był zakończony przyjęciem wspólnej nazwy w 1951 roku. 




 Dawniej żyli tu obok siebie ludzie różnych narodowości: Niemcy, Polacy i Żydzi, znaleźć można było Morawian, Czechów, Węgrów, a nawet Włochów. Wszystkie te nacje wniosły elementy swojej kultury, czerpano wzorce zwłaszcza ze stolicy Austro-Węgier - Wiednia. Bielsko nie poniosło znacznego uszczerbku podczas II wojny światowej, więc możemy nacieszyć oczy obecną architekturą i pewnym specyficznym klimatem. Chlubą miasta są pięknie odrestaurowane, zabytkowe kamienice i budynki, m.in.: budynek Poczty Polskiej  (zdj. obok), wzorowany na teatrach Wiednia i Budapesztu - budynek Teatru Polskiego z secesyjnym wnętrzem, Kamienica Kałuży, Hotel Prezydent oraz wiele innych, które możemy podziwiać podczas spaceru wzdłuż ustronnych uliczek miasta. 

Stare, wąskie, strome i kręte uliczki między kamienicmi i te wiszące na nich latarenki, czyż nie jest pięknie? 

W mieście znajdują się aż 4 rynki: Rynek, plac Wojska Polskiego, plac Wolności oraz plac Bolesława Chrobrego.  Z wieży bielskiego ratusza codziennie co trzy godziny rozbrzmiewa hejnał Bielska-Białej. Mile mnie zaskoczyły fontanny - miasto ma ich dużo. Nie byliśmy i bardzo żałuję przy posążku Reksia, przy którym też jest fontanna. Nocą te obiekty są pięknie oświetlone - warto to zobaczyć! Wpadliśmy przy Starym Rynku do "Oskara" na lody, najstarszej chyba knajpki w mieście - z autentycznymi antykami - taki klimat retro, bardzo przytulne wnętrze  ...
 
  Fontanna na Placu Bolesława Chrobrego (zwanym też Pigalem) - rzeźby trzech chłopców, w tle Zamek Sułkowskich.

Fontanna "diabełek" u stóp Zamku Sułkowskich, ponoć było tu kiedyś wyjście z jednego z licznych schronów bielskich. Wyjście zamurowano i postawiono fontannę.
Fontanna przed Teatrem Wielkim

 Zegar na Katedrze św. Mikołaja                                           Fontanna Neptuna

   
                                            mąż ...